poniedziałek, 2 listopada 2015

Ogół wszystkiego, czyli jak zwykle niczego. Po prostu wstęp.

Życie jest generalnie smutne... Każdy ma sposób na uświadomienie sobie tego. Ja przekonuję się o tym chyba najprościej. Po prostu to sytuacje, które nas spotykają powodują takie jakby pstryknięcie w głowie. Raz, dwa, trzy... i już. Właśnie wiem, że wszystko nie ma sensu, a to co nas cieszy to drobiazgi lub kompletna rutyna. Ktoś powie głupie. Przecież ja robię często coś wspaniałego, niewyobrażalnego, a jednak w gruncie rzeczy chwilowo miłego. Ktoś inny właśnie tutaj znajduje swoje motto: życie składa się z małych chwilek, które ostatecznie dają nam szczęście. Ja osobiście i takich ludzi rozumiem (no bo przecież dodając do siebie małe szczęścia otrzymujemy coś większego; szkoda, że tylko w praktyce).

Ja jednak sądzę, że trzeba iść do przodu, nie patrzeć zbyt często na różne składowe emocji. Bo przecież to życie samo zweryfikuje wszystko i rozwiąże problemy. Pokaże jak ma być. 

Dążmy do celu?... Może i tak, tylko czy on istnieje. A jeśli tak to gdzie jest? Ja jeszcze nie wiem. Nie mam także pojęcia gdzie go szukać... I może to jest właśnie ten cel: szukanie celu w życiu? I może po to właśnie tutaj jestem: wylać swoje szczęście i smutek, znaleźć siebie. No nic na pewno bardzo chcę...